2012-11-03

SEKS

SEX BIZNES. FACET DO WYNAJĘCIA

Tagi: seks
Traktują spotkania z kobietami jak pokazy sztuki, bardzo długo się do nich przygotowują, higiena i nienaganny wygląd to podstawa. Kim są ich klientki? To zamożne, starsze panie, singielki po 40., znudzone mężami żony albo często gęsto 60-latki przeżywające drugą młodość.

 




fot. Katarzyna Walentynowicz



Żaden z nich nie przypomina niewyżytego samca, któremu z podniecenia kapałaby ślina. Ani jeden też nie wygląda jak chłopiec tańczący w „Chippendalsach”! Ot, zwyczajni, skromni młodzi ludzie, w wyprasowanych koszulach, tacy, którzy na co dzień próbują się przebić w wielkomiejskich korporacjach. W ciągu dnia wiodą całkiem niepozorne życie. Jednak wieczorami to oni stają się królami życia. Ogoleni, pachnący jadą zabawiać panie: tańcem, towarzystwem, mniej lub bardziej wyuzdanym seksem, wszystko wedle życzenia swojej klientki, przyjaciółki lub sponsorki.

Uśmiechnięty Robert – 1000 zł za noc
Zalogowałam się do bardzo znanego portalu erotycznego w poszukiwaniu mężczyzn, których można wynająć za pieniądze. Udało mi się porozmawiać z trzema. Sama rejestracja trwa zaledwie kilka minut. Z poszczególnych ofert wybieram uśmiechniętego chłopaka, około 30 lat. Rozpoczynam atak, pytam czym się zajmuje, jaki seks preferuje oraz jaką stawką byłby zainteresowany. Robert, bo tak ma na imię ów „uśmiechający się ze zdjęcia okaz”, jest absolwentem prawa, któremu nie udało się dostać do kancelarii na aplikację. W Warszawie od kilku lat, obecnie udziela porad prawnych ludziom, którym przydzielany jest adwokat z urzędu. Każda wiadomość od niego przesycona jest emotikonami. Pytam, czym zajmuje się w wolnym czasie, odpowiada schematycznie, jak zaprogramowany robot: po pracy najczęściej relaksuje się z kieliszkiem włoskiego wina słuchając muzyki klasycznej. Wysyła też kolejną wiadomość z informacją, że oczekuje wsparcia finansowego w wysokości ok. 1000 zł za noc. Taka kwota pozwoli mu na stabilne funkcjonowanie w stolicy.

W kolejnych wiadomościach zwierza mi się, że tak naprawdę nigdy nie myślał, by w taki sposób dorabiać. Ale zdarzyło się, że jedna z kobiet (starszych oczywiście) poznana przez przypadek, zostawiła mu dużą sumę po spędzonej razem nocy i wyszła z pokoju hotelowego. Na początku podobno był strasznie oburzony, jednak pieniądze wziął i chyba znalazł sposób na siebie. Kiedy zapytałam o jego poprzednie klientki, nie chce mówić, chce być dyskretny, ale w końcu zdradza, że przychodzą właścicielki butików i ważne szefowe. Proponują małżeństwo, stałe układy, często piją i opowiadają o własnych frustracjach. Łatwo przywiązują się do osoby, z którą przeżywają rozkosz, wysyłają smsy, długie maile i drogie prezenty. Opowiada również że miesięcznie dostaje setki wiadomości z propozycjami i nich wybiera te, które mają najwyższą stawkę. Niektóre z nich nigdy nie napisałaby z prośbą o seks, ale o towarzystwo jak najbardziej.

Odpisuję, że jeszcze dziś wieczorem odezwę się z konkretną datą spotkania. Po czym kasuję profil i zakładam go od nowa, ze zmienionym nickiem. Wchodzę na „uśmiechnięty okaz” jeszcze raz i dostaję dokładnie te same informacje co poprzednio. Przypomina to trochę jakby draft umowy w dużej korporacji. Jednak nie - to rynek męskiej prostytucji.

Dawid – „markowy”chłopak z blokowisk
Kolejny odzywa się Dawid, opalony, dobrze ubrany, ze zdjęcia dołączonego do maila spogląda na mnie para niebieskich oczu i wydęte usta. Dawid to typowy warszawski cwaniaczek, stolicę zna jak własną kieszeń, bryluje od czasu do czasu na firmowych imprezach dzięki zaproszeniom od swoich „starszych przyjaciółek”, nawet nie ukrywa że lubi seks, lateks i pejcze. Na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo pewny siebie. Na spotkanie przychodzi z nonszalanckim spóźnieniem i od samego początku próbuje zasypać mnie komplementami.

Kiedy wyznaję mu w jakim celu tak naprawdę się spotykamy, jest lekko zdziwiony i traci rezon. Okazuje się małym bezbronnym chłopcem, który ukrywa masę kompleksów pod markowymi ubraniami i dobrymi perfumami. Opowiada o dzieciństwie wśród warszawskich blokowisk, kolegach z klatki, dla których punktem dnia było spotkanie pod trzepakiem. Wspólne słuchanie hip-hopu, wypalanie kilku paczek papierosów i wspólne użalanie się nad losem. - Ja tak nie chciałem, wytrzymałem w bluzie z kapturem kilka miesięcy, potem szybko uciekłem do centrum, gdzie było zupełnie inne życie, drogie auta, pachnące kobiety i przepych. Imponowało mi to, chciałem tak jak oni być kimś.  Nawet za najwyższą cenę. Na początku myślałem o tańcu, bo sporo młodych chłopaków tak zaczyna. Stąd pierwsze wizyty na solarium, w gabinecie stomatologicznym, u fryzjera. Żeby z głowy pozbyć się przekonania, skąd tak naprawdę jestem – wyjaśnia. - Interes kręcił się dobrze, tańczyłem na wieczorach panieńskich, spotkaniach firmowych. Przestałem, gdy zamówiono mnie na wieczór panieński jednej z dziewczyn mieszkających w moim bloku. Natychmiast odmówiłem. Musiałem pomyśleć o czymś bardziej dyskretnym – dodaje. - W internecie zobaczyłem ogłoszenie, że starsza kobieta poszukuje młodego chłopaka na wesele koleżanki. Zgodziłem się bez wahania. Po wspólnie spędzonej nocy byłem bogatszy o 2000 złotych (wyjątkowo hojna). Potem ta babka poleciła mnie swoim koleżankom i jakoś poszło. Wynająłem kawalerkę „o podwyższonym standardzie” w samym centrum i żyłem.      

Zapytałam, jak radzi sobie z myślą, że się prostytuuje. - Na początku nawet mnie to bawiło – uśmiecha się -  raz tylko usłyszałem od klientki, że jestem szmatą. Dotarło do mnie, że każdego wieczoru ona mnie kupuje. Ale nie zrezygnuję z tego, to łatwe, aczkolwiek średnio przyjemne pieniądze. Nie każda z moich klientek ma gładką skórę i bez makijażu wygląda fantastycznie. Gdy wychodzę z mieszkania biegnę jak najszybciej zmyć je z siebie. Wstyd rekompensuję sobie drogim zegarkiem, markowymi butami albo kolacją w znanej knajpce na Nowym Świecie. Znajomym opowiadam o pracy w dużej zagranicznej firmie. Nikt o nic nie pyta - kończy.

Paweł – tylko piękne, zadbane kobiety
Ostatni mój rozmówca to Paweł. 29 lat, wysportowany, dobrze zbudowany. Szatyn. 186 cm wzrostu. Pracuje w modnej, warszawskiej restauracji na Pradze. Koszula od Gucciego, zegarek za 20 tysięcy, eleganckie buty od Prady. Pięknie pachnie. Mogłabym się w nim zakochać. Pytam go wprost, skąd ma na to wszystko, bo praca kelnera raczej nie pozwoliłaby mu na kupno tak drogich ciuchów. Odpowiada bez skrępowania, że od dwóch lat dorabia sobie do pensji spotykając się ze starszymi żonami panów z pierwszych stron gazet. - Moje trzy stałe klientki to kobiety w wieku 40-50 lat. Dobrze ubrane, zrobione, po solarium, siłowni. Żony znanych biznesmenów, które nie dostają od mężów tego, czego chcą, czyli dobrego seksu. Spotykamy się regularnie raz w tygodniu w jednym z warszawskich hoteli. Mężom mówią, że idą na siłownie, a tak naprawdę wynajmują pokój i spotykamy się na godzinny seks. Gdy mężulek wylatuje w sprawach służbowych na dłużej, spędzam z nimi całą noc. Dostaję średnio 2000- 3000zł, do tego perfumy, zegarki, markowe koszule. Bogate babki są naprawdę hojne.

- Nie czujesz się męską dziwką? - pytam . - Zwariowałaś? Dlaczego? Lubię seks, a że jeszcze mi za to płacą... Tylko idiota by nie skorzystał. Spotykam się tylko z pięknymi, zadbanymi kobietami. I tylko czasem śmieję się z tych głupich, starych idiotek, gdy czytam w jakiejś kolorówce, jak to Pani X zakochana, wierna, oddana żona urządza nowe mieszkanie ze swoich ukochanym. Oj, gdyby jej mężulek wiedział, jakie ma rogi?
 
Tekst: Alex Różycka
Źródło: www.ikmag.pl

Komentarze (1)

Facet (2013-05-01 00:56:43)
Ładnnie to tak?
I jako facet pozwolę sobie na mały komentarz. Niektórzy faceci poniżają się uprawiając prostytucję, chociaż niezależnie od płci, jeżeli komuś sex sprawia przyjemność i jeszcze za to dostaje pieniądze... no cóż, to ich sprawa. Ale to wychodzi charakter NIEKTÓRYCH kobiet. Wychodzą one za mąż za bogatych mężczyzn, a potem, niedość, że kożystają z luksusów dzięki swym partnerom, to jeszcze ich zdradzają. Pozdrowienia dla wiernych partnerek!
Copyright by Daniel Feist & Bartek Kozar