
Ci, którzy mają swoich partnerów problemu nie mają, inaczej sytuacja wygląda u samotnych maturzystów – jedni rezygnują z imprezy, bo nie chcą spędzić jej bezmyślnie patrząc w talerz, bardziej odważni, szukają partnera w internecie. Z doniesień nauczycieli trójmiejskich szkół średnich wynika, że na studniówkę, z osobą towarzyszącą lub bez, pójdzie ponad 90% uczniów ostatnich klas.
Studniówkowe zwyczaje zmieniają się z upływem lat. Pokolenia, które dawno skończyły szkołę średnią, z rozczuleniem wspominają zespoły, które na zaproszenie szkolnych władz, zapewniały muzykę, organizowały konkursy i zabawy integrujące zebranych na sali uczniów i nauczycieli. Do uczniów natomiast należało zwykle przystrojenie sali – zaprojektowanie i stworzenie dekoracji i ozdób.

Miesiąc studniówkowy to dla maturzystów wesoła, i jedyna taka impreza w życiu, natomiast dla rodziców to przede wszystkim ciężki miesiąc pod względem finansowym. Studniówkowego imprezowicza nie tylko trzeba ubrać, ale również zapłacić za jego miejsce przy stole i przysłowiowy "talerzyk". Niektórzy rodzice za sprawę honoru biorą sobie uiszczenie opłaty za partnera, z którym maturzysta pójdzie na imprezę. Według doniesień organizatorów, koszt udziału w studniówkowej imprezie waha się od 100 do nawet 250 zł od osoby.
Czas kombinacji...
Rodzice główkują, jak wydobyć dodatkowe pieniądze z domowego budżetu, maturzyści – jak się ubrać, uczesać, zorganizować sobie cały wieczór wraz z dojazdem na miejsce i powrotem do domu, ale przede wszystkim z kim spędzić ten jedyny w życiu wieczór i co zrobić, aby był niezapomniany. Dla jednych brak partnera oznacza rezygnację z imprezy, dla innych jest przepustką do szalonej zabawy z "ludźmi z klasy".

Studniówkowy czar...
Studiówkowe szaleństwo trwa – wizyty u kosmetyczki, godziny spędzone w centrach handlowych w poszukiwaniu odpowiedniego stroju, kreacje, których pozazdrościć by mogły gwiazdy kina i estrady.... to jednak tylko otoczka dodająca imprezie blasku i prestiżu. Dochodzi jeszcze podniecenie, a potem stres... bo po studniówce trzeba się wreszcie zabrać za naukę...